Tak tak, jak w tytule. Dziś jest ten dzień, kiedy wzbiliśmy się ponad wyżyny :-) Ale zacznijmy od początku. Nha Trang przywitało nas skwarem, którego zresztą spodziewaliśmy się po researchu w googlach. Ulokowaliśmy się w wybornym hotelu Thien An z widokiem na.. no właśnie, z widokiem na mur, acz przynajmniej słońce nam nie przygrzewa przez szybę. Same plusy :-) To jest najtańszy i najlepszy wietnamski hotel w jakim do tej pory spaliśmy.
Na początku mała konsternacja, plaża oddzielona jest od głównej drogi pasem zieleni, trochę kręciliśmy nosem, ale po kilku godzinach podobało nam się co raz bardziej, Jesteśmy już tutaj drugi dzień, zostaniemy jeszcze następne dwa. Mimo, że przy plaży wieżowce i wielkie hotele to jakoś jest miło.
Wczoraj gdy zasuwaliśmy nad brzegiem morza, zainteresował nas spadochron nad nami, a konkretnie parasailing. Motorówka, lina i spadochron. Dziś, od momentu założenia nam kamizelek ratunkowych i uprzęży, aż do startu minęło ok. 40 sekund. My sobie gadaliśmy jak to fajnie będzie polecieć, czy się boimy, itd. a tu nagle krzyk:Run!Run! no i się zaczęło. Po pas w wodzie, potem nas wyrwało do góry, po to aby za sekundę pikować w dół i zanurzyć się po szyję(znaczy się Dorka po szyje, bo była z przodu i ją całą złapało no i jest trochę niższa), a dalej to już wyżej i wyżej. Dobrze, że gacie nam nie pospadały:). Na koniec lądowanie, im bliżej my plaży, tym więcej ludzików w zielonych koszulkach ustawiało się żeby nas złapać. Fajna sprawa, nad polskim morzem też to hula tylko nie wiemy za ile, tutaj pewnie taniej:)
Przygoda z Wietnamem za chwilę się skończy, jeszcze do Sajgonu i trza wyjeżdżać.
Pozdrawia pomidor.
KOSZTY:
Spanie - hotel Thien An, Duong Hung Vuong 12, (boczna uliczka przy Hahn Cafe) 6$/dwójka z wiatrakiem
Parasailing- 1os 350 000dongów(17$), 2os 600 000dongów (30$)
jedzenie- Cafe des amis (tania, smaczna stolowka) - 2D Biet Thu Street - wiekszosc posilkow 10 000-40 000dongów