Jestem zla. I nienawidze wietnamskich kretaczy i biur podrozy. Jak kupowalismy open busa pytalismy 7 razy, czy dojedziemy do Hoi An bez przesiadek, zmiany busow i kilkugodzinnego czekania. "Of korz, of korz, rili, rili". No i co? Najpierw okazalo sie, ze gosc sprzedal nas do innego biura podrozy, nic to, ale jak sie okazalo, ze jedziemy do Hoi An z przesiadka w Hue, i 4 godzinnym czekaniem, i do tego, ze nie bedziemy w Hoi An na 10 rano jak obiecywal, tylko na 18, to cos we mnie peklo. Okazalo sie to niestety w tym drugim biurze podrozy, ale to wcale nie przeszkadzalo, zeby troche ich poszykanowac. Do tego autobus, ktorym mielismy jechac spoznil sie 1,5h. Chodzilo nam nawet po glowie, zeby im powiedziec, ze mamy akredytacje Lonely Planet, i ze przestrzezemy przed nimi w naszym nastepnym przewodniku po wietnamie, ale jakos nie bylo juz potem sposobnosci. W sumie z 2 przesiadkami wyladowalismy szczesliwie w naszym sitting busie i pomknelismy w strone Hue. Chyba sie tak jeszcze nie wyspalismy w czasie tej podrozy jak tej nocy. Fotele mega miekkie, rozkladaly sie praktycznie na poziomo, mily pan z obslugi rozdawal wode, koce i dbal o komfort jazdy. W Hue rzeczone 4 godziny czekania, juz w innym biurze podrozy, no i niespodzianka. Dostalismy do Hoi An sleeping bus, niesamowity wynalazek, pol lezace miejsca ze specjalna komora na nogi, ale generalnie komfort porownywalny z naszym sittingiem, wiec nie wiemy po co przeplacac :-)
Wysadzili nas gdzies na peryferiach, wszystkie hotele po drodze do centrum ponizej 10$ pelne, ostatecznie ulokowalismy sie po wielkich targach za 9$, ale chyba swiezo malowane, farba daje jak ta lala, wiec bedziemy szukac dalej.
UPDATE:
Cos tu nie tak z Internetem, moze rzeczywiscie maja jakis filtr tresci, bo dwa razy dokanczalismy wpis i dwa razy ucina w tym samym miejscu ;-)
Wstepne zwiedzanie za nami, kuchnia tutaj miazdzy wszystko! Cao lau, makaron ze swiezymi ziolami, grzankami, kielkami i kurczakiem wymiata. Upal daje sie we znaki, realna tempreatura tutaj to gdzies +35stopni, trzeba uciekac nad wode, wiec siodlamy rumaki. Kto ma slabe nerwy, niech nie oglada jutro fotek ;-)