Louang Prabang - miasteczko nad brzegiem Mekongu, stare, zaniedbane, pofrancuskie, urzekajace. Jestesmy tu juz 4 dzien, slodkie lenistwo ;-) Nocny targ ze wszystkim, tkaniny, kapcie ze sloniem, torby, misy gliniane, figurki itd., nocne jedzenie z garkuchni (raj dla wegetarian, bierzesz miske i nakladasz na nia wszystko co chcesz, ile wejdzie:), w srodku miasta gora, na szczycie swiatynia, na zboczach swiatynie. Takie spokojne miasteczko, do spacerow, siedzenia, jak caly Laos. My ruszylismy na rowerach bardziej wokol miasta, kilkanascie kilometrow poza centrum, w strone wodospadu ktory mial byc piekny, a nie byl. Nam sie najbardziej podobal mini rejs lodka do wodospadu, co widac na zdjeciach. Aaa, no tak, widziedlismy tez prawdziwego slonia, z traba i smutnymi oczami, przywiazanego lancuchem za noge do drzewa, zeby nie uciekl (tak Katarzyna, tu pole do popisu dla Ciebie;-).
Loung Prabang poprostu jest, spokojne i senne, nieco europejskie w swym wygladzie, niczym specjalnym sie nie wyroznia (a jednak wpisali je na liste UNESCO ;-), ale nam sie tu dobrze zyje przez te kilka dni. Wpadlismy w tempo zycia Laosu, nie spieszymy sie, nie przemeczamy, nie robimy rzeczy ktore moga byc zbedne.
A juto pakujemy manatki i mowimy adieu Laosowi, wsiadamy w local bus do Xam Nua (150000LAK/nocny od os) i tniemy w strone granicy z Wietnamem.
Poza tym Dorota sfrustrowana, na niektorych zdjeciach sa jakies enigmatyczne kropki, i to nie jest syf na szkle ani na lustrze, bo to np. drugie, albo trzecie zdjecie w serii bez zmiany szkla (a pierwsze i czwarte jest ok). Moze ktos bedzie wiedzial o co chodzi?
A dzisiaj rano wstalisy na mnichow, tutaj jest zwyczaj, ze codziennie rano wychodza ze swych swiatyn i ludzie daja im ryz, co zapewnia im przepustke (ofiarodawcom oczywiscie) do bram niebios. Ich rano niestety zaczyna sie godzine wczesniej, wiec wstalismy na marne, jutro moze nadrobimy zaleglosci ;-).
W zwiazku z sugestiami coponiektorych(jest takie slowo?), zaczelismy sie wiecej pojawiac na zdjeciach i zapewniamy ze bedzie nas jeszcze wiecej! czy to sie podoba czy nie!
Laa gawn.
ps. pierwsze dwie fotki jeszcze z Vang Vieng. Nie wszystko jest takie na jakie wyglada ;-)