Utknieci w Katmandu szwedamy sie uliczkami, sklepiki zamkniete (przewaznie), jedynie ci odwazniejsi otworzyli interes. Dzis ostatni dzien strajku maoistow, takze jutro planujemy juz stad zwiewac. Zywimy sie w knajpie hotelowej "Potala", nie jest to knajpa naszego hotelu, u nas bowiem serwuja herbate w plastikowej i mocno sfatygowanej zastawie, a jedyne dostepne w menu pozycje to kanapka z serem, albo kanapka z tunczykiem (serwowane w plastikowzm worku), po ktorych niesmak czuc przez caly dzien. Tak wiec upodobalismy sobie restauracje Potala, z pysznym, wspomnianym juz wczesniej momo (50 NRP/10 pierozkow), ktore robia na swiezo! Dzis, wloczac sie ulicami, Dorka dostrzega ladnie ulozona piramide z paczkow, wygladajacych na prosto wyciagniete z oleju. Mimo ze bylismy po sniadaniu, skusilismy sie, a smak i zapach nas rozbroil. Michal wrocil po nastepna porcje paczuchow (2 paczki/15 NRP). Tak nam tu mija czas. Na zagladaniu, ogladaniu, uciekaniu przed naciagaczami, oczekiwaniu na jutrzejszy dzien, na mozliwosc wyrwania sie stad w strone Indii. Wigilia nam sie sni. Co poradzic.
Rodzice, nie martwcie sie, jemy naprawde duzo, bardzo duzo, wiecej niz w gorach. Im wiecej nic nie robienia tym wiecej jedzenia, chyba taka zaleznosc.
Pozdrawiamy Wszystkich przedswiatecznie.
ps. Przegladamy "Praktyczny" przewodnik po Azji poludniowo-wschodniej Pascala i zastanawiamy sie dla kogo on zostal wlasciwie napisany. W noclegach "niedrogich" dominuja ceny 20-40$ za dwojke, wszystko radza kupowac przez biura podrozy, a miedzy punktami docelowymi najlepiej przemieszczac sie samolotem. Praktycznie niepraktyczna ksiazka.
Za to duzy plus dla Bezdrozy (Przewodnik "Indie, Nepal i Goa"), ceny rzetelne, wiadomo, ze w drobnych sprawach zdarza sie rozjazd, ale generalnie ok. No to sie wyzalilam. Adieu :-)
Z OSTATNIEJ CHWILI
Na dwie godziny, po porannym spacerze wessal nas hotel, wyszlismy, a tu wszystko wrocilo do zycia. Inny swiat ;-)