Wróciliśmy prawie dwa tygodnie temu, ciężko podsumowywać coś co skończyło się przed chwilą. Zaledwie 16 godzin w samolocie wystarczy żeby znów wrócić do Kuala Lumpur, do Azji. Z Malezji tylko dwie godziny wystarczą żeby wylądować w Australii. Świat się kurczy. Już nie są potrzebne tygodnie, miesiące, lata, żeby gdzieś dopłynąć, dojechać, dotrzeć na koniu. Wystarczy kupić bilet za (nie)wielkie pieniądze i lecieć. Loty kosztują coraz mniej, konkurencja olbrzymia więc będzie jeszcze taniej. Wystarczy poszukać, zaplanować i zrobić krok. Ludzie! podróżujcie! :-)
Ta podróż to były trzy miesiące w zupełnie innej czasoprzestrzeni. Trzy miesiące rozmów wszędzie i o wszystkim, bez skrupułów, bo i tak nikt nic nie rozumiał. Nie przejmowaliśmy się tym jak wyglądamy, ani tym, że od 3 dni jesteśmy w ciągłej trasie i nie mamy się gdzie umyć. Że pachy nam się kleją i fajnie by było zmienić koszulkę. Nie wiedzieliśmy za bardzo, gdzie będziemy dalej spać, co będziemy jeść i czy nie okaże się, że nie mamy czym dojechać tam gdzie chcemy. Bo tam zawsze znajdzie się spanie i jedzenie w tej cenie, która nam odpowiada, a autobus do miejsca które jest Twoim następnym celem, zawsze stoi gdzieś niedaleko, i na pewno zaraz rusza, więc nie ma czasu na myślenie.
Dorota nie żałuje, że nie poszła w tym roku na studia. Tam pewnie by się nie dowiedziała jak to jest robić rzeczy, które jeszcze kilka lat wcześniej wydawały się abstrakcyjne. Michał też nie żałuje, że w tym czasie nie pisał magisterki i że sesja jeszcze przed nim. Wszystko da się przecież załatwić w swoim czasie.
Pewne rzeczy przewartościowaliśmy, innych nauczyliśmy się od podstaw. Wiemy też, że pewnych błędów następnym razem nie popełnimy i że dobrze jest mieć luz w plecaku. Tak jak w życiu.
A na koniec to, co wszystkich interesuje najbardziej:-) Cała podróż kosztowała nas po ok. 7500 zł na głowę (wliczając w to całkowicie wszystko).
Bilety:
-Do/z Delhi 1400 zł w dwie strony (bardziej opłacało się kupić w dwie strony i żeby nam przepadł powrotny niż w jedną). Lecieliśmy z KLM/Air France, a po całym zamieszaniu ze spóźnionym samolotem wylądowaliśmy w Air India.
- Bilet Kalkuta-Bangkok: 300zł (Air Asia, bilet kupiony miesiąc przed lotem)
- Bilet Kuala Lumpur-Londyn Stansted 700 zł(Air Asia, bilet kupiony jeszcze przed wylotem z Polski do Azji)
Co do życia w Azji południowej i południowo-wschodniej; tam da się przeżyć za KAŻDE pieniądze. Wszystko zależy od tego jakie mamy oczekiwania, no i granice :-) Locelsi żyją tam często za mniej niż 1$, nasza średnia to ok. 20$/dziennie na dwie osoby, a jak trzeba było, to bez większych wyrzeczeń dawaliśmy radę za 10$/dziennie, też na nas dwoje. W Indiach żyliśmy za grosze, w Nepalu też. W tamtych rejonach najpyszniejsze żarcie na całej trasie. Bangkok był tani, jedliśmy na ulicy za 3, 4 zł posiłek, spaliśmy w guest housie za 200 Batów (ok.18 zł). Laos podobnie jak Bangkok, nawet trochę taniej, za to komunikacja najdroższa podczas całej podróży. Wietnam to Wietnam, wystarczy przejść się na targ, rzeczywistość ta sama. Ceny dość niskie, ale i tak do targowania. Kambodża plasuje się gdzieś po środku, jedzenie dość drogie (w porównaniu z sąsiadami), transport za rozsądną cenę, ale też bez szału. No i Malezja, waluta zbliżona wartościowo do złotówki, ceny też polskie, tylko ulice jakieś takie.. gładkie, równe i zadbane ;-)
Dziękujemy wszystkim za doping, ten jawny i ten ukryty, a także za ten, który objawił się na sam koniec.
Jeśli denerwowało Was to, co widzieliście na naszych zdjęciach, wierciło Was w brzuchu, nogi swędziały, jest na to jedno lekarstwo. Musicie tam pojechać! :-)
Możecie być pewni, że pomidor nie ostygnie na długo.