W polowie drogi przestalismy relacjonowac, moze to kiedys nadrobimy, a poki co maly epilog.
Z racji tego, ze nie chcielismy przysparzac nikomu niepotrzebnej troski w trakcie podrozy, nie pisalismy tego, ale Dorota gdzies w polowie lipca oparzyla sobie stope. Wtedy tez przestalismy szukac pracy i zaczelismy pedzic bardziej beztroski zywot.
A pod koniec lipca, w Oslo, spakowalismy sakwy, wzielismy sie w garsc i ruszylismy na poludnie w strone Torp (lotniska), celem udania sie do Szkocji, truskawkowego raju.
Tam wyladowalismy w Perth, u Davida Lesliego na farmie, i przez poltora miesiaca bylismy przykladnymi zbieraczami owocow sezonowych. Kazdy musi przezyc to choc raz w swoim zyciu, aby poznac wartosc funta ;-)
No i z Edynburga slodka droga do domu.
Tak w skrocie ostatnie dwa miesiace podrozy :-)