Przy granicy zupelnie inny swiat. Inni ludzie. Nieufni po wszystkich przejsciach z indyjskimi naciagaczami ciezko bylo nam zaufac przyjaznym nepalczykom. Wczoraj spotkalismy jednego, który w 5 minut strescil nam "przepis na szybkie przebrniecie granicy indyjsko-nepalskiej", i w pigulce wyglada to tak:
- jezli spisz w Sonauli (miasteczku tuz przy granicy) najlepiej wyjsc do biura celnego kolo 7 rano, omija sie wtedy wszystkie kolejki. My bylismy jedynymi klientami i zostaliœmy obsluzeni ekspresowo
- wiza 15 dniowa kosztuje 25$, 30 dniowa 40$, a za kazdy dzien spóznienia doplaca sie dodatkowo +3$ w Pokharze lub Katmandu
- do Nepalu nie wolno wwozic indyjskich rupii w banknotach o nominalach 500 i 1000, bowiem w Malezji i w Wietnamie ostatnio na wielka skale produkuja falsyfikaty i dlatego wprowadzono restrykcje
- przechodzi sie dwie kontrole: przed opuszczeniem terytorium Indii (zadnych oplat, jedynie wypelnienie dwóch druczków) oraz po wkroczeniu na terytorium Nepalu (tu mozna wyrobic wize).
Spalismy w hotelu, który wyjatkowo dobrze sie zapowiadal, elegancki skalniaczek przed wejsciem, okna i drzwi z ochronna siatka przeciw robactwu, mydelko i szampon (czarny jak smola!), reczniczki, spiralka przeciw komarom i... szczury w nocy. 1,5 metra od mojej blond glowy w plecaku Michala baraszkowal szczur! Acz jego mestwo (Michala, zeby nie bylo niedomówien) sploszylo tego gryzonia, który najprawdowopobniej mieszkal w sedesie. Dobra rada na przyszlosc: zanim bedziesz chcial/a zrobic kupe, dwa razy sprawdz co czycha w muszli. Pokój z lazienka i wlochatym pluszakiem - 425INR.
Po wyjsciu z biura celnego w Nepalu przechwycil nas juz tubylec, bylismy ASERTYWNI, acz okazalo sie, ze nawet tutejsi kupuja u niego bilety na autobus. Po przekalkulowaniu (i konsultacji merytorycznej z przewodnikiem) wyszlo, ze wlasciwie to nie robi nas w trabe. Kupilismy bilet autobusowy do Pokhary (550NPR - nepalskich rupii), klamstwem jest natomiast to, ze droga trwa 8h (trwa 10h), a jesli chodzi o komfort jazdy, to Ci którzy mieli do czynienia z symulatorem ujezdzania byka wiedza o co chodzi. Ale malo kto utrzymal sie pewnie przez 10 godzin ;-) My dalismy rade, chociaz gosc za nami wymiotowal przez okno juz od drugiej godziny podrózy.
Panu od biletu autobusowego dalismy sie takze namówic na rezerwacje hotelu (550NPR/za dwójke). Autobus mial nas dowiezc na dworzec i tam mial czekac na nas o 16 transport do hotelu. Dojechalismy na 18, i to nie na dworzec, ale gosc z autobusu przechwycil nas, zaprowadzil gdzie trzeba i powiedzial gdzie mamy czekac, gdy z tlumu dziesiatek nepalczyków wylowil nas ten jedyny, zagajajac: "Mr. Piszkor?" :-) Wpakowal nas do samochodu, powiózl na miejsce i oto jesteœmy. Zaczyna sie nasza przygoda w Himalajach!
Ps. Wojtku, juz mamy 2 paczki zapalek :-)
Pps. nastepny wpis kolo 20 grudnia